- Muszę przyznać, że jest piękny - powiedziała cicho do kotki rasy perskiej patrząc na zamek, po czym wysiadła z pociągu. Już z daleka można było wyczuć magię emanującą z Hogwartu. Stał tam, tak majestatyczny i ogromny. Nagle nastolatka zdała sobie sprawę, że to samo powiedziała o Beauxbatons w pierwszym dniu szkoły i przeszedł ją dreszcz. Patrząc na inne młode czarownice i czarodziejów dostrzegła te same emocje. Ból, niepewność, strach przed nieznanym. To była jedna z jej cech - potrafiła bezbłędnie odczytać każdego człowieka. W zasadzie uczono ją tego od dziecka. Na peron wjechały powozy ciągnięte przez Testrale. Widział je każdy, kto przyjechał z nią pociągiem. Każdy widział czyjąś śmierć podczas tak niespodziewanego ataku Lorda Voldemorta na najsłynniejszą Akademię Magii we Francji. Dziewczyna westchnęła i jak na arystokratkę oraz prefekta przystało wsiadła do pierwszego powozu. Za jej przykładem zrobiła to reszta zagubionej młodzieży. Dzięki swojej pozycji i opinii miała cały pojazd dla siebie. Przytuliła do piersi kotkę i westchnęła. Hebe spojrzała na nią swoimi mądrymi, niebieskimi oczami jakby chciała dodać jej otuchy. Po chwili dziewczyna ujrzała lekko falujące, odbijające gwiazdy jezioro i las, który jak się dowiedziała całkiem niedawno, nazwany był Zakazanym. Pomiędzy drzewami mogła zauważyć centaury, chętne do zobaczenia niewielkiej grupy ludzi. Im bardziej zbliżali się do zamku, tym bardziej było widoczne, że są oczekiwani. W każdym oknie paliło się światło.
- Czeka nas długa i ciekawa noc Hebe. - powiedziała do dumnej kotki. Wysiadła z powozu, po czym pozbierała byłych uczniów Beauxbatons i ruszyła w stronę głównego wejścia do szkoły. Wrota otwarły się, a szesnastolatka weszła do środka.
- Zapowiada się ciekawie. - mruknęła opanowana Valerie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz